„ Lęk jest źródłem tak wielu barier, które napotykają kobiety. Lęk przed tym, że nie będą lubiane. Lęk przed dokonaniem niewłaściwego wyboru. Lęk przed skupieniem na sobie negatywnego zainteresowania. Strach, że przeliczymy własne siły, że będziemy oceniane, że poniesiemy porażkę. I święta trójca wszystkich lęków: lęk przed byciem złą matką, żoną i córką.”
Sheryl Sandberg, CEO Facebooka, „Włącz się do gry”
Natknęłam się na ten tytuł niedawno. Ale po kolei…
W życiu każdej kobiety są momenty zwrotne. Mój moment pojawił się, kiedy podczas którejś z wieczornych rozmów z mężem stwierdziłam, że wiem, jaką mam misję na dalsze życie.
Odkryłam w sobie, jak najlepiej wykorzystać moje wieloletnie doświadczenie pracy w świecie zdominowanym przez mężczyzn, żeby pomóc kobietom w ich realizacji siebie samej w biznesie, nie rezygnując z siebie żony, siebie matki, siebie osoby, jaką chcą być.
Najpierw wybrałam się do kilku księgarń, w poszukiwaniu książek na temat kobiet, ich zdolności i siły wewnętrznej oraz chęci rozwoju. Niestety, podróż ta stała się dla mnie swoistą krucjatą z wieloma przeszkodami po drodze. Znalazłam książki na temat słabości kobiet, ich delikatności, kompleksu Freuda, niespełnienia w miłości i utopijnego do niej podejścia. Długi ogonek lektur zajmują książki „urodowościowe”.
Moja podróż zakończyła się porażką, a nawet wielka wewnętrzną frustracją, płynącą z percepcji kobiety przez pryzmat jej słabości.
Wychodziłam z księgarń za każdym razem z tymi samymi pytaniami na ustach:
1. Gdzie są książki na temat naszej siły i szerokich umiejętności?
2. Gdzie są książki o zdolnościach kobiet i ich empatii?
3. Czy musimy być utożsamiane z osobami ulegającymi zapomnieniu w niespełnionej miłości, skupiającymi się wyłącznie na urodzie?
4. Co w dzisiejszych czasach jest wyznacznikiem dla kobiet?
Wiedziałam, jakie wartości ja chcę przekazać innym kobietom, odpowiedzialna za następne pokolenia, za ich rozwój i wiarę w siebie. Dlaczego więc poszukiwania tych wartości w miejscach, które przecież powinny być wyznacznikami naszego rozwoju, są tak trudne?
Wtedy trafiłam na tytuł Sheryl Sandberg: „WŁĄCZ SIĘ DO GRY”.
Spojrzałam na okładkę i pomyślałam, że ta kobieta ma w sobie coś, co może mnie zainteresować. Nie spodziewałam się nawet, że aż tak bardzo będzie bliska mojemu sercu.
Książka pani Sandberg okazała się być dla mnie odpowiedzią na moje pytania. Czytałam ją z wielkim zaangażowaniem, przytakując co chwila na głos, śmiejąc się, skupiając, kiedy trzeba. Myślę, że jest to lektura obowiązkowa dla kobiet, które chcą się rozwijać, chcą spełniać swoje pasje, chcą wykraczać poza strefę własnego komfortu, jeżeli można powiedzieć, że którakolwiek z nas go ma. Strefa komfortu w przypadku kobiet jest bowiem zupełnie inna strefą. Bez względu na to jaką decyzję w życiu podejmiemy, czujemy wewnętrzny dysonans i przeświadczenie, że nie wszystkich uszczęśliwiamy.
TAK! Kobiety chcą uszczęśliwiać innych, chcą być lubiane, akceptowane, a kiedy nie zostaje nam wiele miejsca dla siebie, zaczynamy tłumaczyć się same przed sobą, dlaczego robimy rzeczy dla innych, że są przecież takie ważne i … znowu siebie zostawiamy na koniec.
Książka ta jest również dobrym podręcznikiem dla mężczyzn, poszukujących zrozumienia dla kobiet, dla ich aspiracji, zachowania w pracy i w domu. Sama poprosiłam męża o przeczytanie tej książki. Obiecał, że przeczyta 🙂
Lektura książki nasuwała mi cały czas obrazki z mojego życia zawodowego.
Zawsze starałam się być sprawiedliwym szefem. Wiem, że należy poświęcić więcej uwagi niektórym zachowaniom kobiet, zamiast pozostawiać im ich decyzje w ramach odpowiedzialności za własne życie. Trzeba otwarcie pytać o powody rezygnacji z rozwoju, podjęcia nowego projektu, braku podnoszenia ręki w sytuacjach, kiedy mają coś do powiedzenia. Trzeba zachęcać kobiety do aktywności, wiary w siebie i sięgania po swoje.
Wiele razy starałam się pomagać innym kobietom podjąć decyzję o rozwoju, wiele razy udało mi się pokazać im aspekty, ważne dla ich przyszłości. Fakt jest jeden: kobiety, podejmując decyzję na temat nowego wyzwania, kluczowego z uwagi na ich rozwój zawodowy, myślą zupełnie inaczej niż mężczyźni. Sama niejednokrotnie wpadałam w tę swoistą pułapkę i liczne pytania typu:
Czy jestem wystarczająco dobra? Czy sobie poradzę?
Rekrutowałam kiedyś panią na stanowisko doradcy klienta. Na rozmowie kwalifikacyjnej wypadła bardzo dobrze. Pomyślałam sobie: “Bardzo mądra osoba, warto w nią zainwestować”. Proces rekrutacji zakończył się bardzo szybko (prawie nie jak w korporacji :-)) ale …
.. dziewczyna ta zrezygnowała z oferty z uwagi na fakt, iż nie ma z kim zostawić dziecka a rozpoczęcie pracy zaczyna się 3 tygodniowym szkoleniem poza miejscem zamieszkania.
Kiedy otrzymałam informację z Departamentu HR o jej powodzie rezygnacji, nie mogłam zostawić sprawy swojemu biegowi. Jeżeli ta pani chce się rozwijać, zgodnie z tym, o czym wspomniała na rozmowie rekrutacyjnej, musi zrozumieć, że ta, z perspektywy czasu, mała inwestycja w swoją przyszłość, jest bardzo ważnym krokiem w karierę.
Zadzwoniłam do niej ponownie i, idąc pod prąd ogólnie przyjętym zasadom, głoszonym przez Departamenty Zarządzania Zasobami Ludzkimi, poprosiłam ją o weryfikacje tej decyzji. Udało się!
Parę miesięcy później cieszyła się, że przemyślała swoją decyzję ponownie, gdyż oprócz tego, że miała szansę na rozwój i zrobienie tak naprawdę kroku milowego w swojej karierze, jej mąż pogłębił swoją relację z dzieckiem.
Zaufajmy naszym mężom.
Nie starajmy się odbierać im szansy na wychowanie dzieci. Nawet jeżeli robią coś inaczej niż my, to przecież kochają swoje dzieci i mają takie samo prawo do uczenia się rodzicielstwa, jak my. Pomyśl, jaką trudność sprawiło Ci założenie pierwszego pampersa. Po roku czasu zakładasz go już z zamkniętymi oczami. To jest prawda uniwersalna, bez względu na płeć.
Wierzę w szansę tej mądrej dziewczyny na osiągnięcie znacznego sukcesu zawodowego. Nauczyła się również prowadzić zdrową relację w domu.
JAK WYNIKA Z ANALIZY STRUKTURY 200 NAJBOGATSZYCH FIRM NA ŚWIECIE, ZALEDWIE 15 % KOBIET ZAJMUJE SWOJE MIEJSCE W ZARZĄDZIE A W PRAWIE JEDNEJ CZWARTEJ TYCH FIRM NIE MA ANI JEDNEJ KOBIETY W ZARZĄDZIE.
Co powinnyśmy więc zrobić, aby na kluczowych stanowiskach w firmach zachować równą proporcję pomiędzy kobietami a mężczyznami?
Mężczyźni od zawsze byli liderami, osobami, od których wymagało się przywództwa, zapewnienia rodzinie bytu. Kobiety miały inną funkcję i przez wiele lat były postrzegane jako osoby wyłącznie odpowiedzialne za obowiązki domowe, wychowanie dzieci. Musimy nauczyć się siadać przy stole i zajmować tam tyle samo miejsca, co mężczyźni. Takie zdrowe myślenie, bez grama seksizmu.
My same musimy wiele pozmieniać w naszych głowach i dokonywać takiego wyboru, który nas satysfakcjonuje, bez względu na to, jaki ten wybór jest.
Jeżeli zdecydujemy, iż nasze miejsce jest w domu, to ten wybór jest cennym wyborem a nasza praca będzie również ciężka. Wychowanie dzieci i prowadzenie domu to przecież etat na 24 godziny dziennie przez 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku. Bez wytchnienia. Nie mamy prawa oceniać kobiet idących ta drogą.
Jeżeli kobieta zdecyduje się na pracę na etat lub poprzez własną działalność, to powinna mieć również szansę na to, aby jej nie oceniać jako osobę, która zaniedbuje dom i rodzinę.
KOBIETA POWINNA MIEĆ MOŻLIWOŚĆ IŚĆ W KIERUNKU, NA JAKI SAMA SIĘ ZDECYDUJE A NIE W TAKIM, KTÓRY JEST MILE WIDZIANY W SPOŁECZEŃSTWIE.
Kobiety powinny mieć odwagę na więcej szczerości. Aby utrzymać autorytet, nie musimy grać roli “zimnej mamby” a okazanie szczerej emocji może tylko nam pomóc.
Sheryl Sandberg podała dobry przykład, kiedy to po urodzeniu dziecka ukrywała przed współpracownikami zmianę swojego grafiku pracy. Zaczęła wracać do domu na kolację, aby spędzić wieczór z rodziną, zamiast przesiadywać w pracy do późna. Nie tylko pracodawcy w USA ale i ci na rynku polskim mają tendencję do preferowania osób pracujących przez cały dzień.
Jak to się ma do wyników wskazujących, że największą wydajność wykazujemy, pracując w zdrowym bilansie pomiędzy pracą a rodziną? Dlaczego w imię zasady pracy dla pracy rezygnujemy z kolacji z rodziną?
Ja sama nieraz umiejętnie wymykałam się z pracy (po ponad 8 godzinach), aby mieć szansę na kolację z dziećmi o 18.00. Kładłam je spać i wracałam do pracy przy laptopie do północy. Tym sposobem zaspokajałam społeczne potrzeby pracy do późna. Niestety, odbijało się to na moim notorycznym niewyspaniu. Czy taki schemat daje odpowiednią wydajność w pracy w dniu następnym?
To już temat na inny artykuł.
Kiedy Sheryl zaczęła pracować w Facebooku, przestała już obawiać się otwarcie mówić o godzinach swojej pracy. Co więcej, zaczęła zachęcać inne osoby do takiej organizacji swojej pracy.
WAŻNE, ABY EFEKTYWNIE ZARZĄDZAĆ SWOIM CZASEM, A NIE STARAĆ SIĘ POKAZAĆ, ŻE SIĘ PRACUJE NA SIŁĘ.
Zgadzam się całkowicie z tą teorią. Sama wiele zmieniłam w moim grafiku po urodzeniu dzieci. Wyrzuciłam niepotrzebne sprawy, zaśmiecające mój czas na rzecz spraw istotnych, na których wyłącznie się skupiałam. Dzieci wzbogacają rodziców i mają znaczny wpływ na ich zdolności organizacyjne. Kreatywność i dążenie do optymalizacji pracy rodzica nie ma granic. 🙂
Każdej kobiecie, która zdecydowała się na aktywność zawodową, życzę dobrego partnera. Nie mówię tego teraz poprzez zestaw jego cech osobowości ale przez zaangażowanie w rodzinne obowiązki (ja takiego mam :-)).
Pani Sandberg w swojej książce ani nie powiedziała dla mnie nic odkrywczego, ani nowego. Jest normalną kobietą, która pracuje i ma rodzinę, jak wiele kobiet na kuli ziemskiej. Jest osobą, która popełniała swoje błędy i jest ich świadoma, ale świadomość ta pozwoliła zrealizować jej swoje marzenia i cel, jaki sobie postawiła.
Jest również świadoma tego, jak wiele kobiety muszą jeszcze zrobić w sferze swojej psychiki i otoczenia, aby żyć zgodnie z własną wolą i mieć swój własny wybór, za który nie są oceniane.
Aby na torze do sukcesu zawodowego zarówno kobiety, jak i mężczyźni, mieli tyle samo kibiców, którzy dopingują nas do biegu.
Życzę Ci tego w drodze na Twój szczyt.
Sabina Cieślar
Najnowsze komentarze